Dziennik podróży z przejścia jaskini Gombaseckiej. - Słowackie klimaty - okiem Polaka

Przejdź do treści

Menu główne:

Dziennik podróży z przejścia jaskini Gombaseckiej.

Schowek

Swoje kroki do Jaskini Gombaseckiej skierowaliśmy po zwiedzeniu Jaskini Domica, a przed Jaskinią Jasowską. Na tym etapie już nam się nie spieszyło, bo odległość niewielka, a pozostała nam cała godzina do kolejnego wejścia grupy. Na parking (20,-Sk) przed jaskinią dotarliśmy bez najmniejszego kłopotu, choć jechaliśmy bardzo wąskimi, bocznymi drogami. W pobliżu jaskini znajdowało się dobrze zorganizowane pole namiotowe, punkty gastronomiczne, kantor i sklepiki
z pamiątkami. W kasie zakupiliśmy bilety - 60,-Sk normalny, 50,-Sk ulgowy, 30,-Sk dla dzieci, 100,-Sk fotografowanie i 200,-Sk videofilmowanie. W kasie otrzymaliśmy do wypełnienia ankietę dotyczącą zagadnień związanych z organizacją udostępniania jaskiń turystom. O dziwo, jesteśmy przecież tylko kilka km od granicy węgierskiej, ankieta była opracowana w języku polskim. Bardzo nas to zaskoczyło, ale jednocześnie było miłym akcentem.
Wejście do jaskini znajdowało się tuż nad wywierzyskiem - Cierna Vyvieracka. Oczekując na wejście odpoczywaliśmy na ławeczce tuż obok tablicy edukacyjnej, ukazującej rzut aksonometryczny okolicy jaskini, plan jaskini oraz wygląd salamandry plamistej zamieszkującej okoliczne lasy.
Po chwili weszliśmy do jaskini. Już na samym początku, w korytarzu wejściowym zobaczyliśmy, świetnie wyeksponowane formy naciekowe. Charakterystycznymi formami naciekowymi tej części jaskini były jaskrawo-brązowe polewy na śnieżno-białym podłożu o strukturze jakby pudrowanej. W odróżnieniu od nacieków w większości jaskiń, które zazwyczaj szkliły się, te tutaj były satynowe. Przechodząc przez Gotycką Chodbę przewodnik zwrócił naszą uwagę na stalagnat o bardzo ciekawej formie, którego nazwa trafnie odzwierciedlała kształt - Atomowy Grzyb.
Pierwszym pomieszczeniem, do którego dotarliśmy była Sucha Chodba. W sali tej najokazalszym stalagmitem był Słowacki Zamek Strecna, natomiast najbardziej kolorową była polewa o nazwie Lody Czekoladowe, która znakomicie oddaje jej barwy.

Na jednej ze ścian zobaczyliśmy pizolity, które tworzą się pod powierzchnią wody, a ich istnienie świadczy o tym, że w przeszłości korytarz ten był wypełniony wodą, ale woda ta bądź stagnowała, bądź wolniutko płynęła, co pozwoliło na osadzanie się kalcytu wokół zarodków, którymi mogły być np. ziarenka piasku. Wychodząc z Suchej Chodby przeszliśmy pod grupą 87 makaronów, z których słynie ta jaskinia. Makarony są to długie, cienkie, puste wewnątrz stalaktyty o średnicy kilku lub kilkunastu mm, osiągające nawet 3 metry długości. Wyglądem swoim przypominają rurki do napojów. Największym dla nich zagrożeniem są nietoperze, które próbując na nich przysiąść, łamią te kruche i delikatne formy.
Kolejnym celem naszego zwiedzania była Marmurowa Sień. Była to niewielka, okrągła sala, w której zewsząd otaczał nas gąszcz makaronów. Innymi dość ciekawymi formami były: Morska Meduza oraz Wiszące Bażanty, również zakończone makaronami.
Z Marmurowej Sieni wróciliśmy do Suchej Chodby, skąd skierowaliśmy się ku Sieni Herenyiho, w której przewodnik pokazał nam naciek “kulinarny”. Nawet niedoświadczony kucharz bez kłopotu dostrzegł w tej grupie nacieków całą masę “warzyw” (marchewka, papryka, cebulki, pietruszki itp) oraz polewę przypominającą majonez i ketchup. W sieni tej również znajdował się stalagmit o nazwie Królewna Śnieżka. Nazwę tą otrzymał z racji swojego kształtu i śnieżno-białej barwy.

Ostatnią salą w jaskini, którą zwiedzaliśmy była Rozloznikova Sien. W pomieszczeniu tym znajdowało się duże i często fotografowane przez turystów, najbardziej charakterystyczne miejsce w jaskini - obfite nagromadzenie makaronów. Miejsce to widnieje nawet w logo jaskini. Prócz makaronów znajdowała się tu trójbarwna polewa, której kolory odzwierciedlają jej skład mineralny. Bez problemów odróżnić można było kolor czarny (mangan), rudo-brązowy (żelazo) oraz biały (wapień). Tuż obok znajdował się ciekawy stalaktyt - Czarcia Ręka - chroniący jaskinię przed intruzami.

Dosłownie przy samym wyjściu z jaskini dostrzegłem pająka, siedzącego w pobliżu swojego gniazda. Z pomocą przewodnika, który mi go oświetlił, udało mi się zrobić bardzo ciekawą fotografię. Pająki tego rodzaju nie są zbyt często spotykane w jaskiniach. Prawdopodobnie dostał się on tu w poszukiwaniu spokojnego i ciemnego miejsca.

Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego