Menu główne:
Dzień czwarty - 20 sierpień 2003 r. - środa
Środowy poranek - szybkie śniadanko i w drogę, bo tego dnia mieliśmy bardzo napięty grafik. Zaplanowaliśmy zwiedzenie trzech jaskiń, ale dzięki dobremu przygotowaniu trasy przejazdu udało nam się dotrzeć do czterech. Z miejsca naszego zakwaterowania pojechaliśmy drogą [67] w kierunku Rożniawy, aż do Niżnej Slany, gdzie skręciliśmy w prawo na drogę [587] skąd doskonale rozmieszczone drogowskazy doprowadziły nas do Ochtińskiej Aragonitowej Jaskini.
TURNIAŃSKI HRAD - Ruiny zamku na wzgórzu krasowym (375 m n.p.m.), nad miejscowością Turnia nad Bodvou. Powstał prawdopodobnie w połowie XIII w. W wieku XVI został włączony do linii obrony przed Turkami W 1685 r. został zburzony i od tamtego czasu jest ruiną. Wzgórze zamkowe, z uwagi na pola krasowe z ciepłolubną roślinnością stepową, znajduje się pod ochroną.
Po zwiedzeniu jaskini w wielkim pośpiechu udaliśmy się drogą [587] w kierunku Jaskini Domica. Wejście do tej jaskini znajduje się 1 km od granicy słowacko-węgierskiej. W drodze okazało się, że towarzyszy nam auto śląskich turystów, którzy równie szybko jak my chcieli dotrzeć z jednej jaskini do drugiej. Na parking wpadliśmy dosłownie w ostatniej chwili, ale dzięki temu zaoszczędziliśmy około 1,5 godziny.
Po obejściu Domicy wróciliśmy do miejscowości Plesziwiec, gdzie skręciliśmy w prawo i drogą [50] w kierunku Rożniawy dojechaliśmy do Jaskini Gombaseckiej. Następnym celem naszej podróży była Jaskinia Jazowska, od której dzieliło nas kilkadziesiąt km. Udaliśmy się więc drogą [50] w kierunku Koszyc, wzdłuż granicy z Węgrami. W miejscowości Moldawa nad Bodwou skręciliśmy w lewo na drogę [550] w kierunku Jasova.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się pod Turniańskim Hradem w Motoreście “Pod Hradom”. Tutaj jadłospis znacząco różnił się od słowackiej kuchni, gdyż można było zamówić dania kuchni węgierskiej. Jedna z kelnerek znakomicie władała węgierskim, o czym mogliśmy się przekonać, gdy obsługiwała siedzących obok Węgrów. Zjedliśmy bardzo smaczny obiad i udaliśmy się w drogę powrotną.
Droga powrotna wiodła do Rożniawy [50], a następnie [67] prosto do miejsca zakwaterowania. Zaraz za miejscowością Dobszyna droga zaczęła się stromo wznosić i krętymi serpentynami wiodła nas na szczyt, z którego rozpościerał się wspaniały widok. Wieczorem po uporządkowaniu notatek i zdjęć byliśmy na tyle zmęczeni, że zasnęliśmy jak dzieci.